Zdjęcia z wakacji dawniej i dziś

Pamiętacie, jak dawniej robiło się zdjęcia podczas wakacji? Zabierało się aparat, w którym znajdowała się klisza na 36 zdjęć i musiało to starczyć na cały wyjazd. Dzisiaj jest zupełnie inaczej. Ale czy lepiej?

Pamiętacie jeszcze klisze?

Dawniej wyjeżdżając na wakacje trzeba było pójść do fotografa i kupić kliszę, która starczy na cały wyjazd. Jeżeli klisza skończyła się w trakcie wyjazdu trzeba było znaleźć kolejnego fotografa, żeby wyjął ją tak, aby się nie naświetliła i założy nową. Jaka były tego zaleta? Przede wszystkim taka, że nie pstrykało się zdjęć bez sensu, co dzisiaj robimy bardzo często. Klikamy zdjęcia z nudów, a później i tak je kasujemy. Najgorsze jest jednak to, że nie mamy czasu na przeglądanie 100 lub 200 zdjęć z wakacji i w konsekwencji o nich zapominamy.

Wspólne oglądanie zdjęć

Dawniej, żeby obejrzeć zdjęcia, trzeba było zanieść je do wywołania. Inaczej fotografii z wakacji nie można było pokazać znajomym i rodzinie. Wywoływało się więc zdjęcia, układało je w albumie i oglądało wspólnie z przyjaciółmi. Do dziś macie pewnie dużo takich albumów w domu 🙂

A co ze zdjęciami z ery aparatów cyfrowych? Zalegają na komputerze, bo nie chce nam się ich wywoływać. Po przyjeździe z wakacji szybko je przeglądamy, kilka wrzucamy na Facebooka, a o reszcie zapominamy. Oglądanie zdjęć na aparacie bądź komputerze, to nie to samo, co oglądanie albumów. Dawniej chodziło nie tylko o samo wywołanie zdjęć, ale o ich wspólne oglądanie z rodziną. Opowiadanie przy tym wakacyjnych historii i wspo­mi­na­nie miłych chwil.

fot. flickr/kjgarbutt/

fot. flickr/kjgarbutt/

Dzisiaj nowoczesną formą albumów są fotoksiążki. Warto poświęcić chwilę, aby za­pro­jek­to­wać fotoksiążkę z wakacji. To nic trudnego, zresztą zobaczcie sami tutaj. Ra­dość z jej oglądania będzie bezcenna.


Zdjęcie w nagłówku: flickr.com/photos/kjgarbutt/